poniedziałek, 29 września 2014

motivation in monday #1

Cześć !

Dzisiaj krótko i treściwie.
Podobno nie lubimy, a wręcz nienawidzimy poniedziałków.
Ten dzień na tyle całego tygodnia jest uważany za najgorszy, jaki tylko w kalendarzu może istnieć.
Szkoda.
Moim zdaniem każdy dzień jest dobry. Zależy to tylko od Twojego nastawienia :) !

Dla tych, którzy potrzebują motywacyjnego kopa - kop motywacji.
Dla tych, którzy poniedziałki polubili - jeszcze większa dawka energii :)


Dla mnie rozpoczyna się dzisiaj pierwszy dzień mojego wyzwania. A Wy, jak rozpoczynacie tydzień ?
Trzymajcie za mnie kciuki :) !


































Duużo energii na nadchodzący tydzień :)!



motivation by Google grafika

niedziela, 28 września 2014

coś na start !

Witajcie.

Przez ten tydzień szukałam treningu dla siebie. Szczerze mówiąc trudno było mi się na coś zdecydować. Tym bardziej, że miałam troszkę przerwy we wszelkich ćwiczeniach.
Po długich namysłach postawiłam na coś prostego i przyjemnego. Moim zdaniem te wyzwanie będzie idealne na początek kolejnej przygody :) Zdecydowałam się na...:



W Y Z W A N I E 

CO OSIĄGNIESZ DZIĘKI "TIFFOCZKOM" PRZEZ 30 DNI ?




http://www.kalbi.pl/kalendarz-pazdziernik-2014



Ćwiczymy od poniedziałku do piątku (29.09 start). W weekend odpoczywamy. Zróbmy wtedy coś dla siebie, spędźmy ten czas z Najbliższymi :)

Na zielono będą zaznaczane dni, kiedy wyzwanie było wykonane.
Na czerwono (czego nie dopuszczam do siebie) dni, kiedy wyzwanie nie odbyło się.
Swoje "czerwone dni" możemy odpokutować w weekend.


Co ćwiczymy ?







+ 100 przysiadów dziennie




Wyzwanie od 29.09 do 7.11 !


Na dniach przedstawię Wam swoje zdjęcie i odpowiednie wymiary.
Trening lekki i przyjemny. Moim zdaniem idealny na początek.


Jeśli macie ochotę dołączyć to serdecznie zapraszam. W grupie raźniej, w grupie siła :)
Razem możemy osiągnąć więcej, niż Ci się wydaje :) !




Czekamy na efekty.

Pozdrawiam Was serdecznie :) !

niedziela, 21 września 2014

podpowiedz mi :)

Cześć.

W czwartek wieczorem wróciłam z Zakopanego. Rzecz jasna, że było cudownie.
Jednak ten urlop pokazał mi coś więcej.
Do wejścia na Giewont zabrakło nam ze 100 metrów.
Prawda prawdą, że zaczęło sypać gradem. Jednak w podświadomości wiedziałam, że już nie wystarczyło by mi sił, żeby wejść na sam szczyt.
W ciągu jakiś minimum czterech godzin wyprawy "w górę" miałam chwile załamania. Czułam, że już nie mam siły i wyżej nie wejdę.
Dało mi to dużo do myślenia. Tym bardziej, że za rok również pojedziemy i gwarantuję Wam, że wejdę na Giewont :) !
Dodam jeszcze, żeby nie wyszło, że jestem słabeuszem to wybraliśmy najtrudniejszy szlak.
Ludzi na nim było garstka. Było tam tak niebezpiecznie, że ludzi mówili sobie "cześć", które brzmiało, gdybyśmy się mieli już nigdy więcej nie zobaczyć.








Dlatego też ten rok - do następnego wyjazdu, chciałabym poświęcić na przygotowania.
Mam tutaj na myśli pracę nad kondycją, przy okazji wyrzeźbienie czego tam mam, a jeszcze wcześniej zrzucenie tego co niepotrzebne.

Zwracam się do Was z prośbą o podesłanie linków sprawdzonych i skutecznych treningów.
Sama nie bardzo wiem od czego zacząć jeśli chodzi o zrzucanie balastu. Dlatego liczę na Was, bo Wy nigdy nie zawodzicie :) !

Od jutra chciałabym wdrożyć się w ten system i sprawdzić podesłane przez Was treningi. Do 9 października mam więcej czasu, więc mogę pozwolić sobie na eksperymenty.

Pamiętajcie, że chodzi o treningi dotyczące zrzucenia tego co niepotrzebne.
Później rzeźba i kondycja :)





piątek, 19 września 2014

powrót córki marnotrawnej ?!

Witajcie,

Od siódmego marca panuje tutaj pustka i niedosyt, a wiatr hula między dawnymi wpisami.
Powodów mojej półrocznej nieobecności (!) jest wiele.
Pochłonęły mnie rzeczy codzienne. Jak każdego. Jednakże mnie, aż za bardzo.
Co mnie odcięło od pisania ?
* brak dostępu do Internetu, a później laptopa
* narodziny Chrześniaka, który pochłonął (i nadal pochłania) każdą wolną chwilę
* remonty i przeprowadzki - te małe i duże również
* przyjazdy, odjazdy - jednym słowem odwiedziny mojej Rodziny
* rzeczy przyziemne w tym wręcz natłok obowiązków
* praca, praca, praca - która z dniem dziesiątego września dobiegła końca :)

Podobno straconego czasu nie da się nadrobić.
Mówi się, że to co było to było, a najważniejsze jest to co będzie - czy coś w ten deseń.

Mam nadzieję, że ponownie przyjmiecie mnie ciepło w strefie blogowania. Wiem, że z Waszą pomocą i niecodziennymi, a zarazem prostymi pomysłami świetnie spędzimy wolny czas, a odwiedziny mojego bloga będą dla Was przyjemnością.



Wracamy do blogowania za 3...,2...,1....,  S T A R T :)


już myślę nad kolejnymi postami




Witam Was ponownie :) !





P.S. Bo mała przerwa nikomu jeszcze nie zaszkodziła.