czwartek, 10 września 2015

lekka, przyjemna i ... - Love, Rosie

Dobry wieczór Kochani,

Dzisiaj ani nie sportowo ani motywacyjnie.
Dzisiaj będzie kulturalnie, bo dzisiaj o książce, którą nie dawno skończyłam czytać.






Książkę Love, Rosie wygrałam w konkursie i gościła już na mojej półce od końca kwietnia.
Jednak po kolei... .
Cecylię Ahern "poznałam" po raz pierwszy kiedy bardzo dawno temu kupiłam jej książkę w Biedronce - P.S. Kocham Cię. Książkę pochłonęłam jednym tchem. Mimo, że czytałam ją dosyć dawno temu to do dzisiaj pamiętam moment kiedy płakałam najmocniej. P.S. Kocham Cię to prawdziwy wyciskacz łez.
Skończyłam książkę, którą do dzisiaj mam w pamięci i tak właściwie zapomniałam o autorce i nawet nie szukałam żadnych informacji o jej nowych książkach.

Prawdopodobnie na początku kwietnia na jednej ze stron pojawił się post konkursowy, w którym wzięłam udział i bęc ! Wygrałam (jak ja dawno nic nie wygrałam!). I to jeszcze co ! Najnowszą książkę Cecyli Ahern.
No i fajnie. Książka dotarła, znalazła miejsce na półce i czekała na swój czas. Doczekała się swojego "debiutu" z początkiem września.





Cała książka opiera się na wiadomościach z czatu, smsach, listach, e-mailach głównej bohaterki Rosie z jej przyjaciółmi i rodziną. Widząc z początku taką formę byłam lekko zniesmaczona - tak, czytałam książkę pisaną w ten sposób po raz pierwszy. Jednak już po kilku stronach stwierdziłam, że to jest genialna forma przedstawienia swojego pomysłu.





Szczerze nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam tak świetną książkę !
Przeczytałam ją jednym tchem - prócz moich obowiązków, zeszło mi to z trzy dni.
Jednocześnie żałowałam, że zaczęłam czytać ją tak późno oraz że zaczęłam ją czytać tak wcześnie. Żałowałam, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem tak dobrej książki i jednocześnie żałowałam, że już skończyłam ją czytać.
Książka jest lekka, przyjemna i... no właśnie. Z jednej strony nie wszystkie wydarzenia, o których była mowa w książce nie były kontynuowane, np. wyjazd Rosie do siostry czy napad na mieszkanie faceta Rosie i dostarczenie paczki dla Rosie. Może to miała być mała odskocznia od głównej fabuły, a ja za bardzo się czepiam - przecież autorka skupia się tylko na tym, co rzeczywiście ważne, a nie mydli oczu zbędnymi wątkami.
Z drugiej stronie wydaje mi się, że książka - przynajmniej dla mnie, od początku była przewidywalna. Domyślałam się, czego mogę się spodziewać przy jej zakończeniu - mimo rożnych perypetii  i nie zawiodłam się.
 


Jednakże książkę gorąco polecam.
Zarówno P.S. Kocham Cię, jak i Love, Rosie na baardzo długo zapadną mi w pamięć.
Książkę spokojnie można pochłonąć w dzień, bądź dwa. Czyta się błyskawicznie i z wypiekami na twarzy :)

Ciekawa jestem czy pozostałe książki Ahern są równie ciekawe, jak te, które już przeczytałam.
Podzielcie się swoimi opiniami na temat książek Ahern, które czytaliście i polecacie :)


Spokojnego wieczoru,


P.S. Na chwilę obecną zaczęłam czytać Trafny wybór i póki co mam mieszane uczucia. Jeśli czytaliście to będzie mi miło, jeśli również się wypowiecie.

3 komentarze:

  1. Szalenie Ci zazdroszczę, że wygrałaś książkę w konkursie. Mi jeszcze niczego nie udało się wygrać, ale wciaż jestem pełna nadziei ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kilka książek Cecilii, bo mam do niej niezły sentyment- mieszka w Dublinie i kiedyś pokazywali nawet w telewizji gdzie dokładnie, więc od razu skojarzyłam te miejsca. Za Love, Rosie nie miałam okazji się zabrać a wszyscy się zachwycają !

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo słyszałam i o ksiazce i o filmie :) muszę sie wreszcie pooglądać! Albo nie, najpierw książka :D MÓJ BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń