piątek, 13 listopada 2015

co było nie wróci #8

Cześć Kochani,

Piątkowym popołudniem mam dla Was moje małe podsumowanie października.
Październik to dla mnie głównie nowy rok akademicki, ogarnianie wszystkiego.
Jak się okazało ponowne odwiedziny Mamy. Dużo się działo, nie na wszystko był czas, ale Mama została.
Co się udało to uchwyciłam na zdjęciach.
Zerknijcie, jeśli macie ochotę :)



Pamiętacie, jak pod koniec września walczyłam z przeziębieniem na skraju początku grypy ?
Początek października wcale nie był lepszy... .


Wszyscy się śmieją, ale tutaj nie ma nic do śmiechu.
Nie śpię, bo odświeżam USOS'a, kto miał podobną przygodę :P ?


Jesienny klimat.
Po raz pierwszy wrzos i dynia - like it.


Rosół, jak rosół nic takiego, a jednak wyjątkowy.
Mój pierwszy rosół ! A jaki pyszny :D
Gotowanie zup coraz lepiej mi idzie :)


Wrzos już przesadzony i pięknie ozdabia czy to parapet czy stolik :)



Świeczki na wykończeniu, więc pora na nowe zapachy - Aril Owoce leśne.
Przecież nie ma nic lepszego niż jesienny wieczór w kocu z książką przy palących się świeczkach z herbatą/kawą przy boku :)




Tak, tak dobrze widzicie. Pierwszy śnieżny poniedziałek. U mnie mniej czy więcej, ale śnieg padał.
Chwila warta uwiecznienia.


Miło dostać małe co nie co. Lizak z Manufaktury Cukierków, więcej przeczytacie tutaj :)
Oj, nie wiem czy prędko go zjem. Jeszcze na niego popatrzę, haha.


Skromny prezent na urodziny Chrzestnego. Myślę, że będzie w sam raz na jesienną chandrę :)


Trochę wolnego i czas na leniuchowanie. Popołudnie z Szusz, filmik tutaj. Chętnie oglądam również vlogi Laury :)


Czasami przychodzi taki czas kiedy należy zmienić swoją dotychczasową prasę, haha.


Nieco więcej wolnego czasu = smaczne pomysły na obiad. Tutaj wrapy w przygotowaniu :)


Kolejne wolne popołudnia spędziłam w kuchni na pieczeniu brownie. Tym razem pół na pół - czekolada gorzka i czekolada mleczna :)


Ponad tygodniowy suchy kaszel nie dawał mi spokoju. Nawet już głowa zaczynała boleć. Nie wiem, jak to się stało, że wybrałam się do lekarza (ostatnio byłam dwa lata temu, a chodzę nie chętnie). Na szczęście antybiotyk postawił mnie do pionu :)



Prezent urodzinowy dla koleżanki. Małe co nie co i ręcznie malowana poduszka (nie, niestety nie przeze mnie). Grunt to widzieć jej uśmiech i zadowolenie :) !


Przecież przyjazd Mamy należy odpowiednio świętować, a mały kawałeczek ciasta jeszcze przecież nikomu nie zaszkodził :P


Mama w Polsce, więc częstuję ją moimi eksperymentami. Szpinak, banan, mleko i masło orzechowe...


...tak wyszedł nasz eksperyment. W mniejszej szklance koktajl z masłem orzechowym. Dla mnie zdecydowanie lepsza wersja tradycyjna.


Jest Mama to i są śniadanka, jak należy :) Nie ma, jak Mama w domu !


 
Trochę witamin. Karotka+ jabłko, marchew, mango, len -  do znalezienia w Biedronce ;)




Mniej więcej tak u mnie wyglądał październik.
Dajcie znać, co Wy z tego miesiąca zapamiętacie najbardziej.
Napiszcie, jak minął Wam piątek 13 :)

Przy okazji zapraszam na ostatnie posty klik i klik :)


Pozdrawiam,  

2 komentarze:

  1. Zdrówka :) uwielbiam świeczki z Biedry, szkoda tylko, że jak się palą to zapach nie jest aż tak intensywny :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do rosołu tylko makaron nitkę! :)

    OdpowiedzUsuń